Site icon Maria Bucardi | Odkryj magię …

Sprawozdania ze spotkania telepatycznego w Magicznej Oazie

Moi Kochani, zgodnie z zapowiedzia w filmie, jedno wylosowane sprawozdanie. Dotyczy spotkania opisanego tutaj – http://bucardimaria.com/2012/07/24/zaproszenie-do-magicznej-oazy-na-spotkanie-telepatyczne-w-dniu-moich-urodzin-1-wrzesnia/
Z magicznym pozdrowieniem Wasza Maria Bucardi

Film ponizej

Kochana Pani Mario!

Pragnę przesłać opis ze spotkania z Panią w dniu Pani urodzin. To było niezwykłe
wydarzenie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Dziękuję.

Sobota była dla mnie ciężkim dniem. Jakiś czas wcześniej straciłam cały poziom mocy duszy
przez złamanie zasad. W tym dniu powoli odzyskiwałam energię. Wstałam rano ciesząc się na spotkanie z Panią. Zaczęłam sprzątać i przygotowywać się. Było spokojnie i radośnie. Jednak przed 15tą dopadł mnie parszywy nastrój. Energia zaczęła spadać. Zaczęłam rozmawiać z moim znajomym, który ma otworzoną 7mą czakrę i niebywałe zdolności. Mocno mi pomógł w regeneracji sił i wiele zrozumiałam. To był trudny czas. Spłakałam się wielokrotnie czując żal za to, co wcześniej zrobiłam tracąc moc.
Przed 17tą położyłam się spać, czego zazwyczaj nie robię w ciągu dnia. Kładłam się z żalem,
że nie posprzątałam do końca na spotkanie z Panią i że jestem spóźniona, nie do końca
przygotowana, że nie mam nic szczególnego dla Pani i że nie zdążę się przygotować.
Co ciekawe, od wczesnego popołudnia mój telefon komórkowy nie miał zasięgu, aż do rana
następnego dnia (choć psuł się czasem ostatnio, to czegoś takiego jeszcze nie było).
Budząc się przed 20tą poczułam coś jakbym dopiero zasypiała. To było miłe, spokojne
uczucie. Zostałam w łóżku. Zamknęłam oczy i spróbowałam przyjść do Pani nawet
nieprzygotowana mimo, że czułam się podle przybywając w takim stanie. Poczułam jak wir
niby wiatru wciąga mnie gdzieś daleko, ani to było ciepłe, ani zimne, czułam tylko błogość,
spokój i takie zadowolenie, że idę do Pani. Coś jakby wir jesiennych miękkich liści prowadził
moje ciało, którego nie czułam, gdzieś daleko w przestrzeń, której nie było. Wszystko w
ciepłych, ziemistych kolorach, wypełnione światłem.
Gdzieś po drodze spotkałam Panią. Leżąc tak w łóżku z rękami lekko na brzuchu poczułam
na dłoniach lekki dotyk, ciepły uścisk kobiecych, delikatnych, ciepłych, mięsistych dłoni. To
było kojące i przyjemne. Z takim przesłaniem zrozumienia, że mam się niczym nie martwić.
Nie jestem teraz w stanie powiedzieć jak te wydarzenia następowały po sobie. Mogę je tylko opisać. Pamiętam jak poczułam silną woń tortu, taką słodką i przyjemną. Coś jakby aromat wanilii, kokosu czy migdałów lub wszystko razem. I taki delikatny smak tego jakby kremu wypełniającego tort. Ten zapach za mną „chodził” przy spotkaniu.
Wprowadziła mnie Pani na polanę. Czułam jakby to było w lesie, ale pamiętam tylko
jedno drzewo, a mimo tego to odczucie lasu. Poczułam jak coś delikatnie łaskocze mi
stopy i spostrzegłam, że jestem o krok nad ziemią, a właśnie stopy łaskoczą mi jakieś małe
chichoczące istotki. Przytulała mnie Pani i była taka ciepła i dobra.Momentami wydawało mi się jakby Pani twarz płonęła i jakby jakiś demon z niej wychodził/wchodził do niej. I tylko poczułam, że nie mam się bać, że Pani wchłania w siebie moje demony, żeby je zneutralizować, żeby mi pomóc. Ta twarz płonęła parę razy i wracała do
swojej poprzedniej postaci.To trwało do pół godziny, może krócej.
Wróciłam do Pani o 23.30 z zapaloną świecą, już bardziej zregenerowana. Miałam na
komodzie 3 jabłka, trochę ciasta, szklankę wody i 2 palące się kadzidełka.
Wtedy to już było wspaniałe. Na polanie spotkałam parę innych osób, ale nie mogłam
zobaczyć ich twarzy. Stałyśmy/siedziałyśmy w kręgu, za Panią to 1 drzewo. Był też
mężczyzna obejmujący Panią z tyłu, z taką niesamowitą miłością, uczuciem i wpatrzony w
Panią jak w obrazek. To było piękne móc zobaczyć jak ze zrozumieniem supportuje Panią
w tej sztuce magicznej. Zaczęłyśmy trzymać się za ręce i coś nucić, ale to nie był nasz
śpiew. Uniosłyśmy się w tym kręgu do góry jakby na promieniach światła. Z dołu chichotało
mnóstwo malutkich istotek, łaskocząc w stopy. Z góry przytuliła nas korona drzewa.

W kręgu pojawił się jakby niekończący się snop światła i „usłyszeć” można było śpiew, jakby chór aniołów. Nigdy wcześniej nie słyszałam czegoś takiego, tego nie można byłoby usłyszeć uszami, zbyt piękne. Nad nami świecił księżyc i tak pobłażliwie nam towarzyszył. Gdzieś w tych przygodach pokazała mi Pani jak to jest latać w czasie i przestrzeni. W mgnieniu oka rozwinęła Pani skrzydła i zabrała mnie pod sobą. Byłam jakby energią, a w tym czasie zobaczyłam, jak Pani szyja staje się szyją łabędzia. Poniosła mnie Pani wysoko.

Leciałyśmy w wirach. Też coraz bliżej księżyca i w nicości. Koziołkowałam w próżni czując,
że mogę wykonać każdy manewr i ruch, jednocześnie nie czując ciała. Pokazała mi Pani mojego Anioła, który czeka na mnie, aż się bardziej rozwinę. Usłyszałam imię: …. (usunelam fragment zbyt osobisty MariaBucardi). Nie spodobało mi się początkowo, ale to utwierdziło też w tym, że to nie ja je sobie wymyślam, tylko takie po prostu jest. Była niebieska, błękitna, ze złocistymi włosami i cała otoczona złocistą aurą światła. Wisiała jakby w próżni, jak zmumifikowana i czekała aż ją wyobrażę do końca. Nie mogłam zobaczyć twarzy ani się przywitać na dobre. Wisiała tak unoszona światłem i wyobraźnią. Miała elfie uszy, tyle widziałam. I jakby brak nóg, nogi pod suknią stanowiły snop światła. Była piękna. A Pani mi mówiła, że czeka na mnie, aż dojrzeję. Że cały ten świat czeka ze swoim dobrodziejstwem na mój rozwój.

Dziś rozmawiałam ze znajomym i powiedział, że czuje Pani aurę. Że jest jakby świetlisto
– czerwona, że towarzyszy Pani Anioł Ognia, o imieniu jakby …..(usunelam fragment zbyt osobisty MariaBucardi)  Że jest Pani niesamowicie dobra i potrafi korzystać z energii Aniołów. Fala jest taka silna, spokojna, stabilna. Powiedział: „Czuję ją aż stąd”. Że ma mocno dalej posunięty rozwój niż jego, że jest ogromna różnica w doświadczeniu. Był zdumiony i zachwycony Pani mocą. Powiedział: „Powiedz jej kiedyś, że ma niesamowitą duszę”.
Pani Mario!
Serdecznie dziękuję za to wspaniałe doświadczenie. To mnie mnóstwo nauczyło. Nigdy
wcześniej tak wspaniale się nie czułam i nawet sobie nie wyobrażałam, że można poczuć taką bezwarunkową miłość, nieskończoność i bezczas w czasie, bezkres w przestrzeni lub/i próżni. Jest Pani wspaniałą istotą. Niech nam Pani roztacza tą świetlistą moc na kolejne 100 lat w szczęściu, samospełnieniu, miłości i zrozumieniu. Pani jest tutaj potrzebna, bezsprzecznie! Spotkałam Panią słusznie i jestem głęboko przekonana, że moja droga przy Pani dopiero się rozpoczyna. To wspaniałe, nie do opisania bezgraniczne uczucie. Dziękuję to za mało, ale dziękuję. Z promienistymi pozdrowieniami, Marysia P.

zachowalam czesciowa anonimowosc tekstu MariaBucardi

Exit mobile version