1

Z dziennika Marii Bucardi: Gdy ktoś dostaje szansę uwolnienia się od swojej karmy, ale próbuje wciągnąć światło w bagno – lekcja dla dusz światła.

Gdy ktoś dostaje szansę uwolnienia się od swojej karmy, ale próbuje wciągnąć światło w bagno.

Nie każda wyciągnięta dłoń prosi o ratunek.
Czasem próbuje zatopić Twoje światło.
Kiedy ratujesz kogoś z bagna, a on próbuje wciągnąć Ciebie – stajesz przed lekcją dla dusz światła.
Czy Twoje światło przetrwa zdradę tych, którym podałaś/podałeś rękę?
Zobacz, jak karma testuje światło i jak niektórzy zamiast wdzięczności sieją zdradę.
Światło nie ocenia, ale bagna nie da się osuszyć, jeśli ktoś kocha błoto.
Gdy pomagasz tonącemu, a on ciągnie Cię na dno – wpadasz w duchową pułapkę, o której rzadko się mówi.
Nie każdy, komu dajesz serce, odda Ci je z powrotem.
Czasem zamiast wdzięczności dostajesz cios.
Karma, światło i zdrada – to o tym będzie ten artykuł.

 


 

Nie każda wyciągnięta dłoń jest dłonią proszącą o pomoc.
Czasami jest to dłoń ubrudzona błotem, która próbuje ściągnąć światło w bagno.

Światło nie ocenia.
Światło świeci każdemu.
W każdym widzi potencjał.
W każdym chce zobaczyć dobro.
Nawet tam, gdzie inni widzą tylko ciemność i błoto.

I dlatego, gdy człowiek światła spotyka duszę obciążoną ciężką karmą – duszę, która w swoim życiu powiela dramaty, zdrady, upadki – wyciąga rękę.
Bo wie, że każdy zasługuje na szansę.
Że nawet ten najbardziej zagubiony może dokonać innego wyboru.

To moment wielkiego egzaminu.
Nie tylko dla tej osoby, ale także dla światła, które wyciąga pomocną dłoń.

Dusza, która wielokrotnie niszczyła innych, dostaje nową szansę od Boga, od Wszechświata.
Szansę, by zakończyć cykl bólu.
Szansę, by wybrać inaczej.
Szansę, by napełnić się światłem, zamiast niszczyć je w innych.

Ale wtedy rozpoczyna się prawdziwa próba.

Co w niej zwycięży?
Biały wilk czy czarny wilk?
Miłość czy zazdrość?
Wdzięczność czy gniew?
Przemiana czy powtórzenie starego schematu?

Jeśli w jej sercu zwycięża światło – wydarza się cud.
Człowiek uwalnia się z więzienia własnej karmy.
Przerywa przeklęty cykl.
Zaczyna nowe życie.

Ale jeśli zwycięży cień – zaczyna się upadek.
Zaczyna się scenariusz, który tak dobrze już zna.

Najpierw fascynacja.
Podziw.
Wdzięczność.
Słowa:
„Nikt nigdy mnie tak nie wsparł.”
„Jesteś dla mnie aniołem.”
„Gdyby nie Ty, nie dałbym sobie rady.”

A potem…
Krytyka.
Podważanie.
Obwinianie.
Złość.

Aż w końcu…
Zdrada.

Zdrada, bo światło za bardzo przypomina o tym, co ta dusza powinna w sobie przepracować.
Bo światło oświetla miejsca, które wolałaby ukryć.
Bo światło boli, gdy człowiek nie chce się zmienić.

Zaczyna wtedy działać mechanizm psychiczny:
Nie mogę znieść tego światła – muszę je zgasić.

Zamiast podziękować za szansę, zaczyna opluwać.
Zamiast iść dalej – próbuje wciągnąć w swoje bagno tych, którzy jej pomogli.

Widzi w nich nie mentorów, nie przyjaciół, nie aniołów, ale wrogów.

I wtedy po raz kolejny zatacza koło swojej karmy.
Nie ucieknie od niej.
Bo każdy czyn, każda zdrada, każde oplucie dobra wraca do źródła.

Karma nie zapomina.
Światło nie zapomina.
Bóg nie zapomina.

I choć światło, które wyciągnęło rękę, cierpi – ono wie, że spełniło swój obowiązek.
Że dało szansę.
Że spełniło swoją misję.

Psychologiczna analiza takiej osoby:

  • Syndrom ofiary: Ta osoba przez całe życie czuje się pokrzywdzona i obwinia innych.
  • Mechanizm projekcji: Wszystkie swoje porażki i własną ciemność projektuje na tych, którzy ją wspierali.
  • Lęk przed przemianą: Woli zniszczyć źródło światła, niż zmierzyć się ze swoim cieniem.
  • Karma destrukcji: Zamiast wznieść się, powiela schemat zniszczenia, zdrady, upadku.
  • Toksyczna zazdrość: Gdy widzi dobro i sukces innych – zamiast się inspirować, chce ich ściągnąć na dno.

I dlatego…
Nie każda ręka, która prosi o pomoc, naprawdę pragnie zmiany.
Czasem to dłoń ubrudzona błotem, która chce zatopić światło.

Ale dusza światła wie:
Jeśli rzucasz perły pod kopyta świń, musisz wiedzieć, że one wdepczą je w błoto.
I wtedy już nie Twoja odpowiedzialność.
Ty spełniłeś swoją misję.

Nie żałuj swojego światła.
Światło jest wieczne.
Światło zawsze znajdzie drogę do tych, którzy naprawdę chcą się przemienić.


Jak zdrada światła wygląda w praktyce – psychologiczne mechanizmy

Kiedy dusza nie chce zmierzyć się ze swoim cieniem, gdy odrzuca szansę na przemianę, zaczyna działać cały ciąg wewnętrznych mechanizmów:

  • Wypieranie wdzięczności: Osoba nie chce pamiętać o tym, co otrzymała. Woli wmówić sobie, że wszystko osiągnęła sama.
  • Przywłaszczenie dorobku: Dusza, która nie potrafi unieść własnej drogi, sięga po owoce cudzego światła. Kradnie idee, projekty i pomysły, które powstały dzięki współpracy ze światłem, dzięki inspiracji, dzięki darowi serca. Wypiera pamięć o tym, kto naprawdę zapalił w niej iskrę. Przepisuje historię na nowo: stawia się w roli twórcy, wizjonera, pioniera. Sprzedaje cenne owoce tej współpracy jako własne dzieła, bez cienia wdzięczności. Tak rodzi się fałszywy sukces – zbudowany na fundamencie zdrady, oszustwa i zapomnienia o źródle, które dało życie tym ideom. Ale światło, choć pozornie ukradzione, nigdy nie należy do tych, którzy zdradzili. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a kradzione światło zacznie gasnąć w ich rękach.
  • Rozbijanie społeczności: Gdy dusza odcina się od źródła światła, nie potrafi odejść w ciszy. By ukryć własny ból i zdradę, próbuje przeciągnąć na swoją stronę ludzi, którzy wcześniej byli związani z miejscem, które ją karmiło. Rozpoczyna się subtelna gra manipulacji: niedopowiedzenia, insynuacje, zasiewanie wątpliwości. To, co było czystą więzią opartą na zaufaniu, staje się terenem ukrytej wojny. Buduje nowe relacje – ale nie na prawdzie i świetle, lecz na kłamstwach, niedomówieniach i zranionej dumie. Każde ziarno nieufności, które zasiewa w sercach innych, oddala ich od źródła, od prawdy, od światła. W ten sposób rozbija to, czego sama nie była w stanie w pełni przyjąć – wspólnotę opartą na wyższych wartościach. Ale światło, choć czasem osamotnione, zawsze świeci dalej, a ci, którzy dali się zwieść, również będą musieli zmierzyć się ze skutkami wyboru ciemności zamiast światła.
  • Oczernianie autorytetu: By wymazać ślady własnej zdrady, dusza zaczyna szkalować tego, kto jej pomógł – najpierw w oczach innych, a potem także we własnym sercu. Tworzy nowe narracje, w których wybiela siebie, a oczernia źródło, które kiedyś było jej wsparciem. Zamiast wdzięczności pojawia się oskarżenie, zamiast szacunku – pogarda. Zamiast prawdy – coraz bardziej zniekształcona opowieść, w której winny jest ten, kto podał jej rękę. Tak działa mechanizm obronny: łatwiej jest zniszczyć obraz dobroczyńcy niż przyznać się do własnej zdrady. Każde słowo oczernienia to próba zrzucenia z siebie ciężaru winy, ale prawda, choć czasem uciszona, nie znika. Ona cierpliwie czeka, aż przyjdzie czas rozliczenia, a światło znów odsłoni to, co zostało zakryte fałszem.
  • Mechanizm racjonalizacji: Gdy dusza dopuszcza się zdrady, jej umysł natychmiast zaczyna budować wewnętrzne usprawiedliwienia. Tworzy narracje, które pozwalają jej patrzeć na siebie jak na ofiarę, a nie sprawcę. Mówi sobie: „zostałam źle potraktowana”, „zasługuję na więcej”, „muszę ratować siebie”. Każde z tych zdań jest kolejną warstwą iluzji, oddzielającą ją od prawdy o własnych czynach. Zamiast zmierzyć się z bólem winy, dusza ucieka w mechanizmy obronne, które karmią jej ego i pozwalają trwać w przekonaniu o własnej niewinności. Racjonalizacja staje się dla niej tarczą przed światłem świadomości – ale im dłużej trwa w kłamstwie wobec siebie, tym głębiej pogrąża się w cieniu.
  • Destrukcyjna zazdrość: Zamiast cieszyć się wzrostem innych i inspirować ich światłem, dusza zaczyna odczuwać zawiść wobec tych, którzy świecą jaśniej, którzy się nie poddali, którzy nie zatonęli w błocie. Każdy sukces, każda iskra światła w drugim człowieku staje się dla niej bolesnym przypomnieniem własnych porażek i wyborów. Zamiast podążać śladem światła, woli je zniszczyć, umniejszyć, zgasić. Zazdrość zatruwa jej serce i umysł, wypaczając spojrzenie na rzeczywistość – zamiast widzieć w innych inspirację, widzi zagrożenie. W destrukcyjnej zazdrości rodzi się potrzeba zburzenia tego, czego sama nie potrafiła zbudować. Im więcej światła w kimś innym, tym większy gniew i chęć odebrania mu blasku – choćby przez kłamstwa, manipulacje lub niszczenie reputacji. W ten sposób dusza nie tylko odcina się od wzrostu, ale także świadomie wybiera drogę dalszego upadku.
  • Powielanie karmy: Zamiast przełamać stary cykl bólu i zdrady, dusza odtwarza go z nową siłą, jakby każde kolejne doświadczenie tylko pogłębiało jej zakorzenienie w ciemności. Zdradza tych, którzy wyciągają do niej rękę, niszczy kolejne relacje, które mogłyby stać się mostem do przemiany. Zamiast uczyć się na własnych błędach, powtarza je z coraz większym zaślepieniem, przyciągając podobne sytuacje, podobnych ludzi, podobne dramaty. Każdy akt zdrady, każda zniszczona więź dokłada kolejny ciężar do jej karmicznego bagażu. Dusza nie widzi, że nie krzywdzi tylko innych – przede wszystkim rani samą siebie, utwierdzając się w przekonaniu, że światło jest nieosiągalne, że zaufanie jest naiwnością, a miłość zawsze kończy się zdradą. W ten sposób nieświadomie skazuje się na ból, którego mogła uniknąć, gdyby choć raz wybrała inaczej.
  • Zamknięcie się na światło: Po zdradzie własnej ścieżki dusza coraz głębiej tonie w cynizmie, niedowierzaniu i oddzieleniu od źródła. Światło, które kiedyś było dla niej dostępne, teraz wydaje się obce, odległe, a nawet wrogie. Zamiast szukać powrotu, dusza buduje wokół siebie mur z rozczarowania, goryczy i fałszywej dumy. Przestaje wierzyć w czystość intencji, w bezinteresowną pomoc, w istnienie dobra. W jej oczach cały świat staje się odbiciem własnej zdrady, a każde wyciągnięte światło traktuje jak potencjalne zagrożenie. Z czasem zanika w niej pragnienie przemiany – zostaje tylko chłodna rezygnacja i wewnętrzne oddzielenie. Dusza zamyka się na światło, a wraz z tym zamyka się na uzdrowienie, wybierając ścieżkę samotności, lęku i duchowej śmierci.

Mechanizmy psychologiczne po stronie Światła

  • Naturalna potrzeba dawania: Świetlista dusza widzi w każdym potencjał dobra, nawet w tych, którzy upadli wiele razy.
  • Wiara w przemianę: W głębi serca wierzy, że każdy akt miłości, wsparcia i pomocy może odwrócić karmę i otworzyć nową ścieżkę dla zagubionej duszy.
  • Brak osądu: Światło nie ocenia przeszłości. Światło patrzy na serce i na to, co jeszcze może zostać ocalone.
  • Naiwność serca: Czasami dusze światła zapominają, że nie każdy chce być uzdrowiony. Że niektórzy wolą swoje własne błoto.
  • Egzamin siły: Każde takie doświadczenie to egzamin. Czy pozwolisz, by zdrada zgasła Twoje światło? Czy będziesz nadal świecić – mądrzejsza, silniejsza, ale nadal sobą?

Twoim zadaniem jest świecić dalej.
Nie dać się zatopić.
Nie pozwolić, by cudze błoto gasiło Twoje światło.

Bo Twoje światło przyszło na ten świat, by rozświetlać ciemność – nie by w niej tonąć.

 

Jeśli tego doświadczyłaś/doświadczyłeś -Odbuduj swoje światło – uwolnij się z moim wsparciem

Wszystko, co przeżyłaś/przeżyłeś, jest częścią Twojej drogi.

Nie musisz się wstydzić.

To, co Ci zrobiono, nie jest Twoją winą.

Nie jesteś ofiarą. Jesteś wojownikiem/wojowniczką.

Wiesz, jak się podnieść. Wiesz, jak znowu zabłysnąć.

Twoje światło nigdy nie zgasło – ono się tylko ukryło, by się chronić.

Teraz jest czas na jego odbudowanie.

Zaufaj sobie. Zaufaj swojej mocy.

Wszystko, czego potrzebujesz, jest w Tobie.

A jeśli potrzebujesz wsparcia, nie jesteś sama/sam.

Jestem tutaj, by Ci pomóc. Znam te mechanizmy, wiem, jak się wydostać z cienia.

Przetrwałaś/przetrwałeś, a to oznacza, że już nic Cię nie powstrzyma.

Odbuduj swoje światło.

Z miłością, prawdą i siłą – Maria Bucardi

Rytuały, terminy, konsultacje książki tutaj  https://linktr.ee/mariabucardi
                                                  
Pamiętaj, co dajesz z głębi serca, to zawsze wraca.
Połącz się ze mną, zostań Strażniczką/Strażnikiem Ziemi, 
wysiej nasionko nadziei, bądź promieniem słońca:  

Komentarz ( 1)

  1. Odpowiedz
    Aga1989 says:

    Mario, miałam kiedyś znajomą, której naprawdę chciałam pomóc. Czułam, że przyszłam do jej życia w jakimś konkretnym celu. Podsuwałam jej książki, zapraszałam na medytacje, rozmawiałyśmy godzinami. Wydawało się, że to działa. Że coś się w niej otwiera. Ale z czasem zaczęłam czuć się… wyczerpana. Zamiast iść do przodu, ona wciągała mnie w swoje problemy. Dzwoniła codziennie. Ciągle mówiła o tych samych lękach. I nie chciała nic zmieniać, tylko trzymać mnie przy sobie, jak koło ratunkowe. A ja – zamiast świecić – gasłam. I dopiero kiedy przeczytałam Twój wpis, zrozumiałam, że czasem ktoś dostaje od życia szansę, ale jej nie chce. Woli trzymać światło za nogę i wciągać je w swoje bagno. Dziś już wiem, że nie każdemu można pomóc. Że czasem największą pomocą jest odejść. Dziękuję za tę lekcję. Teraz patrzę inaczej – i na siebie, i na tych, których spotykam.

Zostaw komentarz – będzie widoczny po zatwierdzeniu. Dla ochrony tej przestrzeni linki zewnętrzne i treści o nieharmonijnej energii są usuwane. Możesz komentować anonimowo lub po zalogowaniu. ✨ Twoje słowa mają moc. Każdy komentarz buduje Światło razem ze mną.

Odkryj więcej z Maria Bucardi | Odkryj magię ...

Zasubskrybuj już teraz, aby czytać dalej i uzyskać dostęp do pełnego archiwum.

Czytaj dalej