4

Z dziennika Marii Bucardi: Pasożyt w ciele ucznia lub uczennicy. Czy tańsza kopia Mistrza jest warta swojej ceny?

Z dziennika Marii Bucardi: Pasożyt w ciele ucznia lub uczennicy. Czy tańsza kopia Mistrza jest warta swojej ceny?

Pasożyt może naśladować ruchy smoka,
ale nigdy nie wzleci do nieba 😘


Dokładnie teraz, gdy czytasz ten tekst – ktoś za Twoimi plecami Cię obserwuje.
Twoja nieudana kopia.
Siedzi cicho jak cień.
Patrzy na Twoje zdjęcia, relacje, posty.
Śledzi każdy Twój krok, by za chwilę… powielić go jako swój.
Nie świeci – więc podpina się pod Twoje światło.

Bo dokładnie w tym samym momencie, w którym Ty zanurzasz się w te słowa –
jedna z moich nieudanych kopii też tu jest.
Czyta, analizuje, kalkuluje.
Jutro opublikuje „swój” tekst – z podobnym tytułem, kolorem, słowami.
Bo jeśli mówi Maria Bucardi – to ona też musi.
Musi być widoczna. Musi zabłysnąć – choćby cudzym blaskiem.

Potem przeskoczy na moją stronę.
Zobaczy, jakie są nowe terminy, nowe opisy, nowe rytuały.
I szybko skopiuje je dla swojej zmanipulowanej społeczności –
by sprzedać podróbkę, namiastkę, cień.
By zarobić na fałszu.

A potem…
Potem zapłoną czerwonymi światełkami wszystkie jej przewody:
Instagram, WhatsApp, Telegram.
Zacznie dzwonić. Pisać.

Zacznie kampanię oszczerstw –
by przekonać swoją zmanipulowaną społeczność,
że to ja jestem „ta zła”.
Że to Maria Bucardi jest „toksyczna”, „mściwa”,
i że „wcale nie świeci światłem”, skoro napisała ten artykuł.

Tak działa pasożyt.
Nie stworzy nic własnego.
Nie zapali ognia.
Ale zniszczy wszystko, co tylko zdoła przejąć –
choćby cudzy płomień, choćby cudze imię.

To zaczynajmy.

Niech mają o czym gadać przez całą noc.
Niech drżą im ręce nad klawiaturą.
Niech próbują nadążyć za tym światłem.

Zanim dopadnie ich karma.
Zanim przemówią Prawa Sprawiedliwości Wszechświata.

Bo pasożyt jest zawsze na tyle głupi i zaślepiony własnym ego,
że wierzy, iż stoi ponad prawami Wszechświata.
Aż do chwili, gdy spada decydujący cios –
w tej dziedzinie, gdzie najmniej się spodziewa.


Ten tekst stworzyłam dla każdej osoby, która coś zbudowała.

Dla Ciebie – jeśli choć raz pokazałaś lub pokazałeś drogę innym.
Dla Ciebie – jeśli dzieliłaś się lub dzieliłeś światłem, wiedzą, doświadczeniem, nawet nieświadomie – tylko będąc sobą.
Dla Ciebie – jeśli jesteś kimś, kto w swoim środowisku wyrósł ponad przeciętność.
Kto się rozwija, idzie wyżej, świeci mocniej.

Bo to właśnie wtedy pojawia się Cień.

Nie tylko w duchowości.
Nie tylko w zawodzie nauczyciela.
Pasożyt może być sąsiadem, znajomą, „koleżanką” z pracy.
Może być kimś z Twojej rodziny.
To ten, kto nie stworzy nic od siebie – ale będzie obserwować każdy Twój ruch.
A potem… powielać. Zabierać. Udawać.

Dlatego ten tekst jest dla Ciebie – jeśli choć raz poczułaś lub poczułeś, że ktoś próbuje być Tobą.
Jeśli zauważyłaś lub zauważyłeś, że Twoje słowa nagle brzmią w cudzych ustach.
Jeśli ktoś zaczął mówić jak Ty, ubierać się jak Ty, pracować jak Ty – tylko bez tej Duszy, która to zrodziła.

Ten tekst to miecz i tarcza.
Światło i granica.

W każdej dziedzinie są wybitne jednostki.
A wokół nich – całe stado nieudanych kopii.


Jak myślisz…

Kto naprawdę niesie zło?
Ten, kto pierwszy rzuca kamieniem – czy ten, kto podnosi tarczę, by się obronić?
Ten, kto wywołuje burzę – czy ten, kto odważy się powiedzieć, że pada?

Zło nie zaczyna się od krzyku.
Zaczyna się od ruchu, który wygląda niewinnie.
Od pierwszego ciosu, pierwszego gestu, pierwszego szeptu.
Od kogoś, kto robi pierwszy krok…
a potem odwraca się z niewinną minką i szepcze do innych:
„Zobaczcie… Znowu się czepia. Znowu coś mówi. Znowu nie potrafi odpuścić.”

Wszyscy widzą reakcję.
Mało kto widzi, co ją wywołało.

Bo to nie ten, kto się broni, kto mówi prawdę, kto nazywa rzeczy po imieniu – jest problemem.
Problemem jest ten, kto zaczął.


Wprowadzenie

Z potrzeby oczyszczenia przestrzeni.
Dla tych, którzy chcą wiedzieć, kto ich prowadzi.
I kto tylko udaje, że świeci.

Jeśli jesteś przewodnikiem – spotkasz ich.
Jeśli jesteś twórcą, uzdrowicielką, mentorem, osobą, która osiągnęła coś więcej – spotkasz ich.
A nawet jeśli jesteś „tylko” zwykłym człowiekiem, który świeci trochę jaśniej niż reszta – oni się pojawią.

Na początku przyjdą z zachwytem.
Z podziwem. Z pytaniami.
„Jak to zrobiłaś?”
„Jak to osiągnąłeś?”
„Powiedz mi, naucz mnie, pokaż…”

I może nawet przez chwilę pomyślisz, że naprawdę chcą wzrastać.
Że są gotowi na transformację.
Że to zaszczyt – być dla kogoś inspiracją.

Ale potem coś się zmieni.
Nie będą już słuchać.
Zaczną kopiować.

Nie po to, by stworzyć coś własnego.
Ale po to, by stać się Tobą.
Twoje słowa. Twój styl. Twoje metody. Twój język. Twoje rytuały. Twoje obrazy.

A potem – przyjdzie prawdziwy cel tej maskarady:
Zastąpić Cię.
Zająć Twoje miejsce.
Zniszczyć to, co zbudowałaś lub zbudowałeś.

Zrobią wszystko, by Cię oczernić i by świat o Tobie zapomniał, by ludzie przestali Ci ufać.
Wszytsko, by podważyć Twój autorytet, podważyć Twoją duszę – i krzyknąć do świata:
„To teraz ja. Patrzcie na mnie. Słuchajcie mnie. To ja jestem Mistrzem. To ja jestem Mistrzynią.”


Technika pasożyta udającego ucznia

Na początku jeszcze cię słucha.
Zachwyca się tobą. Udaje wdzięczność.
Ale cały czas zbiera dane. Kopiuje wszystko, co działa.

Twoje słowa – zapisuje.
Twój styl – przejmuje.
Twoje metody – używa jako swoje.
Twój sposób komunikacji, narrację, symbolikę – odwzorowuje.
Twój ubiór, kolory, gesty, a nawet sposób siedzenia czy mówienia – powiela.

Czym większe dno – tym mniejsze ma bariery, by kopiować.
Bo mądre dusze mają sumienie i etykę.
Cienie – mają tylko chciwość i głód znaczenia.
Im bardziej puste wnętrze, tym większy głód zapełnienia się cudzym światłem.

Pasożyt nie tworzy nic od siebie.
Pasożyt tworzy kalkę, która w jego oczach ma być „lepsza od oryginału”, bo jest tańsza, głośniejsza, prostsza w odbiorze.
Bo pasożyt nie ma misji – ma plan przejęcia.

Tworzy blogi, strony, posty, treści, produkty, rytuały, zdjęcia, które są kopią twoich – tylko w innej czcionce albo zmienionej kolejności.
Obserwuje cię w ukryciu – i każdy twój krok próbuje natychmiast odwzorować.
Piszesz serię artykułów – on lub ona też nagle zaczyna pisać.
Przestajesz – on też.
Wprowadzasz nową ofertę – on za chwilę też.
Ty inspirujesz – on tylko kopiuje.

Ale pamiętaj jedno:
Nie da się skopiować twojej drogi, twojej mocy, twojej duszy.


Dwa pierścienie

Wyobraź sobie:

Na stole leżą dwa pierścienie.
Jeden z czystego złota – ciężki, prawdziwy, wieczny.
Drugi – sztuczny. Wykonany z toksycznych metali: z niklu, ołowiu, chromu.
Błyszczy tak samo…
Dopóki nie dotkniesz go prawdą.
Dopóki nie założysz go na palec – i nie poczujesz, jak zaczyna parzyć, uczulać, ranić.

Jeden prowadzi Cię do źródła.
Drugi – zatruwa Ci duszę.

Bo prawdziwe złoto ma swoją wagę.
Nie jest lekkie. Nie jest szybkie. Nie jest dla każdego.
Wiąże się z wartością, odwagą, głębią.
Z transformacją. Z próbą.
Z decyzją: „Wchodzę na ścieżkę i biorę odpowiedzialność.”

A tańsza kopia?
Przyciąga tych, którzy chcą łatwo. Szybko. Powierzchownie.
Którzy nie szukają Mistrza ani Mistrzyni – tylko potwierdzenia własnego ego.
Nie szukają światła – tylko odbicia, które im powie: „Jesteś już gotowy. Jesteś już gotowa.”
Nie chcą wspiąć się wyżej – chcą kogoś, kto się pochyli, by ich pogłaskać.

Mówią: „Daję to samo, tylko taniej.”
Ale nie dają nic – tylko biorą. Kierowani bezgraniczną chciwością.

Gdyby tworzyli coś własnego – musieliby się napracować. Myśleć. Szukać. Testować.
A tak? Wystarczy, że obserwują, co działa u innych – i kopiują to jak kalkę.
Bez duszy. Bez źródła.
Z nadzieją, że nasycą się cudzym wysiłkiem, cudzą mocą, cudzym światłem.
Nie muszą wymyślać, nie muszą tworzyć.
Wystarczy, że zapełnią swoje kieszenie tym, co ktoś inny zbudował sercem.


Kto sięga po tańszą kopię?

– Ci, którym się wydaje, że nie stać ich na prawdziwe światło – więc wybierają atrapę, byle taniej.
– Ci, którzy wciąż nie rozpoznali różnicy między wartością a pozorem.
– Ci, którzy nie wierzą, że zasługują na głębię – więc zadowalają się powierzchnią.
– Ci, którzy boją się autorytetu – więc wybierają kogoś „łagodniejszego”, „łatwiejszego do strawienia”, choć zbudowanego z cudzych zdań.
– Ci, których ego szuka potwierdzenia, a nie przemiany.
– Ci, którzy chcą się ogrzać przy cudzym ogniu – ale nie chcą rozpalić własnego.
– I ci, którzy potrzebują przewodnika, ale zamiast źródła – piją z podrzuconej butelki z przeceny.

Zewnętrzny blask przyciąga.
Błyszczy, kusi, obiecuje drogę na skróty i TANIEJ.
Ale tylko wewnętrzne światło prowadzi.
Tylko ono niesie przez ciemność. Tylko ono nie zdradzi.

Bo tylko ten, kto naprawdę coś stworzył – od początku, przez próby, błędy, doświadczenia i porażki – potrafi naprawdę komuś pomóc.
Tylko ten, kto spalił się w ogniu własnych przemian, zna drogę przez ciemność.
Tylko ten, kto sam otworzył drzwi, może pokazać, gdzie leży klucz.

Ktoś, kto skopiował – zna tylko fasadę.
Nie ma wiedzy. Nie ma głębi. Nie ma kodu.
Tylko puste echo cudzych słów.
Tylko maska, która ma przypominać oryginał – ale nie ma w niej życia.

Ci, którzy kupują tańszą kopię, myśląc, że to „to samo” – padają ofiarą manipulacji.
Bo to nie jest to samo.
To jak podróbka ze straganu – udająca złoto, ale zrobiona z taniego plastiku.
To jak kupić „magiczny” kamień na portalu aukcyjnym – i oczekiwać, że ochroni duszę.
To jak ufać imitacji – która nigdy nie przeszła drogi, nigdy nie zbudowała własnego światła.

Tam nie ma fundamentu.
Tam nie ma prawdy.
Tam wszystko zbudowane jest na piasku.


Pamiętaj: będą kopiować wszystko

Nie tylko Twoje metody.
Nie tylko to, czego uczysz.
Ale też to, jak mówisz. Jak się poruszasz. Jak patrzysz. Jak się ubierasz.
Twój sposób siedzenia. Twój sposób trzymania filiżanki.
Twoje słowa, intonację głosu, gesty dłoni.
Twoje logo. Twoje kolory. Twoją czcionkę. Twoje tytuły. Twoje opisy.

Zmieniają dwa-trzy słowa. Przestawią jedno zdanie.
Ale sedno – kradną.

Tworzą swoje strony, konta, profile, „projekty”, które są kopią Twojego wnętrza.
Składają z tego puzzle i mówią światu:
„Popatrzcie – to ja stworzyłam. To ja zrobiłem.”

Nie ważne, w jakiej dziedzinie działasz.
Czy jesteś artystką, mentorem, kucharką, wróżbitą, prawnikiem, projektantką, pisarzem, liderem duchowym, influencerem.
Jeśli coś świeci – będą chcieli to skopiować.

Nie zrobią tego z miłości.
Nie zrobią tego, bo chcą wzrastać.
Zrobią to z głodu.

Bo te istoty nie tworzą – one pasożytują.

I kopiują tylko to, co przynosi korzyści.
Nie nauczą się Twojej dyscypliny, Twoich cichych poranków, Twojej walki z samym sobą, Twojej wiary w siebie w trudnych chwilach.
To ich nie interesuje.

Interesuje ich to, co widać i sprzedaje się.
Tytuł. Produkt. Styl. System.
Bo w ich cieniu siedzi ego głodne dwóch rzeczy:
Władzy i pieniędzy.
Lub obu naraz.

Dlatego będą kopiować także Twoje życie.
Twoje wnętrze. Wystrój Twojego domu.
Twoje dekoracje. Twoją pościel. Twój kubek. Twoje kadzidło.
Twoje zwierzęta. Twój ogród. Twoje krzesło.

Nie po to, by się inspirować.
Ale po to, by Cię zastąpić.
By przekonać innych – i samych siebie – że już Cię nie potrzebują.

Ale nie da się skopiować duszy.
Nie da się podrobić Światła.


Im większe nic, tym mniejsze bariery

Osoby, które nic sobą nie reprezentują,
które nie mają własnej drogi, doświadczeń, ran i światła –
nie mają też barier.

Dla nich skopiowanie Twojej pracy, Twojego głosu, Twojej duszy –
to nie problem.
Bo im niżej ktoś energetycznie upadł, tym mniej odczuwa wstydu, sumienia i granic.

Tymczasem ludzie prawdziwie mądrzy, świetliści, doświadczeni –
zatrzymają się.
Poczują: „To nie moje.”
Uszanują Twoją ścieżkę.
Bo mają sumienie. Bo mają wewnętrzną etykę.

A te istoty – nie mają nic.
Tylko głód.
Tylko plan.
Tylko żądzę bycia „kimś”, bez konieczności stania się sobą.


A co dzieje się, gdy to zauważysz?

Gdy przerwiesz kontakt.
Gdy zamkniesz drzwi.
Gdy postawisz granicę – i powiesz: „Dość. Nie żyjesz moim kosztem. Nie dotykasz już mojego światła.”

Wtedy następuje transformacja.

Nie u niej. Nie u niego.
Tylko w masce.

Znikają słowa: „jesteś moją inspiracją”, „jesteś dla mnie wzorem”.
Pojawia się milczenie. Oziębłość. Cień.
I atak.
Cichy. Nieoficjalny. Za Twoimi plecami.

Pasożyt zostaje odcięty od źródła – ale nie odpuszcza.
Zaczyna Cię śledzić.
Nie jako człowieka – ale jako obiekt do skopiowania.

Nie ma już dostępu do Twojej obecności.
Nie ma kontaktu.
Ale wciąż siedzi w cieniu, z nosem w Twoim blogu, Twoim Instagramie, Twoim Telegramie.
Czeka na każdy Twój krok.
I każdy krok powiela.

Jeśli publikujesz artykuł – ona też publikuje.
Jeśli przestajesz publikować – nagle u niej/niego cisza.
Jeśli tworzysz nowy rytuał, produkt, pomysł – pojawia się u niej coś „nowego”…
w dziwny sposób łudząco podobnego.

Piszesz: ona pisze.
Milczysz: ona/on milczy.


Zmienia się tylko nazwa, może układ zdań, może kolor kartki.
Ale duch, przekaz, styl – Twój.
Kradziony. Odarty z duszy, ale wciąż na sprzedaż.

I nie myśl, że zrobi to uczciwie.
Cena?
Zawsze taka, żeby Cię zdetronizować.
Odrobinkę niższa. Na granicy.
„To samo, tylko taniej.”
„To samo, ale “lepiej.”
„To samo, tylko bez tej całej ‘duchowej pompy’.”

A kiedy już nie może więcej skopiować –
przechodzi do ataku.
Publicznego lub zakulisowego.
Podszeptuje innym, że jesteś zła, że jesteś chora, że się wywyższasz, że masz ego.
Zaczyna grać ofiarę.
Z Ciebie – robi mrok.
Z siebie – światło.

Tak działa ten mechanizm.
Najpierw pasożyt. Potem kopia. Potem atak.
Zawsze ten sam schemat.


Gdy cień zaczyna rekrutować

Kiedy już zbuduje swoją maskę,
kiedy już przejmie Twoje słowa, Twój styl, Twoje metody –
nie działa w pojedynkę.

Zaczyna tworzyć własną społeczność.
Zbiera tych, którzy nie chcą przemiany – tylko złudzeń.
Tych, którzy nie chcą wznieść się wyżej – tylko utopić się razem z nią w błyskotkach duchowego ego.

To nie są uczniowie. To nie są poszukujący.
To poranieni, zbuntowani, niegotowi.
Ci, którzy odeszli od swojego Mistrza – nie z powodu światła, tylko dlatego, że nie chcieli patrzeć w lustro.

Pasożyt wie, kogo szuka.
Węszy tam, gdzie ktoś poczuł się niedostrzegany, urażony, zawiedziony.
Delikatnie podsuwa pytania:
– „Czy nie zauważyłaś, że ona ostatnio się zmieniła?”
– „A czy nie czujesz, że tam było trochę manipulacji?”
– „Wiesz, ja też odeszłam, bo coś mi nie grało…”

Sączy jad.
Nie atakuje wprost – buduje wspólnotę domysłów, wątpliwości, obgadywania.

I nagle wokół niej zbierają się tacy sami.
Z tą samą raną. Z tym samym buntem.
Tworzą wspólną opowieść – w której Mistrz staje się złoczyńcą.
Nie dlatego, że naprawdę zrobił coś złego.
Ale dlatego, że tylko tak potrafią uzasadnić własną zdradę, własne wyjście, własny upadek.

Tam, w tej przestrzeni, zaczynają padać słowa:
– „To ona była toksyczna.”
– „On miał tylko złe intencje.”
– „To my jesteśmy teraz prawdziwym światłem.”

Tak powstaje nowy egregor.
Nie z miłości. Nie z prawdy.
Ale z rewanżu, żalu i iluzji bycia kimś.

To nie światło ich prowadzi – tylko chęć odwetu.
Nie wzrost – tylko próba unicestwienia tego, co im przypomina, jak bardzo się cofnęli.


Psychologiczny profil kopisty – uczennicy, ucznia

To osoba, która ma ogromny głód bycia kimś.
Niedojrzałe ego, które przez całe życie żyło w cieniu – teraz pragnie za wszelką cenę błyszczeć.

Nie pracuje z raną – chce ją przykryć.
Nie buduje wartości – kradnie formę.
Nie tworzy – powiela.

Uczeń, uczennica tego typu to osoby z deficytem uznania.
Nie wierzą, że mogą coś osiągnąć samodzielnie – więc próbują podszyć się pod autorytet.
To psychika pasożytnicza.

Nie potrafią być lojalni, bo lojalność wymaga siły charakteru.
Zamiast tego mają kalkulację: „Jak przejąć to, co zbudował ktoś inny?”

Ich strategia to:
– kopiuj,
– udawaj,
– wystaw się na sprzedaż,
– wciągnij odbiorców, zanim zorientują się, że to puste.


Kopia porusza się tylko po śladach

Publikacja po publikacji.
Akapit po akapicie.
Kolor czcionki. Układ. Nawet daty.
Jeśli mistrz milczy – kopia milczy.
Jeśli mistrz tworzy – kopia tworzy.

Cień nie umie sięgnąć po inspirację.
Cień nie ma własnego ognia.
Tylko śledzi, naśladuje, podmienia.


Wybór, który tworzy pole mroku

Zamiast kontynuować swoją pracę nad sobą – wybierają skrót.
Zamiast uzdrowienia – wybierają pozycję.
I wtedy przychodzą ci, którzy karmią się iluzją wielkości.

„Jesteś lepsza/lepszy niż ona.”
„To Ty byłaś/byłeś źródłem.”
„Zrób swój rytuał. Skopiuj tekst. Zastąp mistrza.”

I tak kopia zaczyna pracować nie ze światłem, ale z tym, co światło podważa.
Z iluzją.
Z pasożytniczymi energiami.
Z egregorami duchowego fałszu.

Każdy, kto wchodzi w taką przestrzeń – dołącza do tego pola.


Maska wartości bez treści

Ceny niemal jak u mistrza.
Forma niemal jak mistrzowska.
Tylko brak jednej rzeczy: prawdziwego doświadczenia.

Bo trzeba mieć ogromne ego,
by po kilku lekcjach uznać się za równą temu,
kto przeszedł przez tysiące doświadczeń, inicjacji, upadków i odrodzeń.

To nie jest świadomość.
To jest duchowa megalomania.


Szkoda, że nie kopiują Światła

Gdyby kopiowali rytuały dla Matki Ziemi…
Gdyby powtarzali działania dla Natury, dla ludzi, dla planety…
Można by spojrzeć na to inaczej.

Lecz wybierają to, co daje szybką korzyść.
Nie to, co służy całości.

Nie kopiują działań, które są darem.
Kopiują to, co przynosi zysk.
To ich wybór. I ich kierunek.


Duchowe skutki kradzieży światła

Kto pije z cudzej studni, nie znając drogi do źródła –
pije tylko brud.

Energia, która została ukradziona, zawsze niesie konsekwencje.
Nie da się jej zatrzymać.
Nie da się jej przetworzyć.
Bo dusza wie, że to nie jej.

Takie osoby mogą świecić… przez chwilę.
Mogą zdobywać uznanie, poklask, pieniądze – przez chwilę.
Ale ich pole zaczyna cuchnąć.
Zaczyna się psuć relacje, ich zdrowie, ich „społeczność”.

Bo dusza nie pozwala wiecznie żywić się cudzym światłem.
W końcu przychodzi pustka.
W końcu wszystko się zapada


Jak czuje się osoba, która wybrała kopię?

Zakłada pozłacany łańcuszek.
Świeci się.
Ale coś nie gra.
Skóra czuje zgrzyt.
Serce nie śpiewa.
Duma szybko blaknie.

I gdy spotyka prawdziwe światło – unika spojrzenia.
Bo wewnątrz wie: „Wybrałem mniej, niż jestem wart.”


A jak czuje się ten, kto wybiera prawdę?

Zakłada prawdziwe złoto.
Bez krzyku. Bez błysku.
Ale z głębią. Z godnością. Z pokojem.

Czuje swoją wartość.
Czuje, że ten wybór był aktem szacunku dla siebie i świata.
Bo prawdziwa inwestycja – zawsze przynosi wartość.


A jeśli boisz się, że to o Tobie…

To nie o Tobie.
Bo prawdziwy pasożyt nie pyta. On bierze.
Nie czuje winy. Nie szuka odpowiedzi. Nie zastanawia się.

Jeśli czujesz niepokój. Jeśli myślisz:
„Czy przypadkiem kogoś nie zraniłam/zraniłem?”,
„Czy czasem nie byłam/byłem za blisko czyjejś pracy?”
– to znaczy, że masz duszę.
To znaczy, że masz sumienie.

A ono chroni Cię przed zejściem w ten cień.


To słowo powstało, by rozświetlić.

By ochronić przestrzeń prawdy.
By przywrócić widzenie tym, którzy je utracili.

Dla tych, którzy czują, że coś nie gra.
Dla tych, którzy rozpoznają subtelną różnicę.
Dla tych, którzy są gotowi wzrastać, a nie powtarzać.

Ten tekst jest mieczem.
Jest lustrem.
Jest pieczęcią.

Wybór zawsze tworzy rzeczywistość.
Światło jest dostępne.
Ale wymaga odwagi.


Ostatnie ostrzeżenie. Dla tych, co myślą, że mogą zabrać.

Bo może to czytasz Ty.
Ty, która właśnie układasz sobie cudze zdania jak własne mantry.
Ty, który właśnie wklejasz cudze słowa do swojego „autorskiego” posta.
Myślisz, że nikt nie widzi.
Myślisz, że wystarczy zamienić kilka słów, zmienić szyk, dodać inne tło.

Ale Wszechświat widzi wszystko.
I Wszechświat wszystko wyrównuje.


Zasada jest prosta:

To, co kradniesz – zostanie Ci zabrane.
Może nie tam, gdzie się tego spodziewasz.
Może nie dziś.
Ale tam, gdzie zaboli Cię najbardziej.

Zabrana zostanie:
– miłość, której tak pragniesz,
– zdrowie, którego potrzebujesz,
– spokój, którego już nigdy nie odnajdziesz,
– szczęście, które zawsze będzie uciekać Ci sprzed nosa.

Bo każde ukradzione zdanie – staje się Twoim przekleństwem.
Bo każdy gest bez zgody – zostaje zapisany w Twoim polu.
A gdy przyjdzie próba…
To nie Ty staniesz przed Źródłem.
Tylko Twoja kopia.
I runie wszystko.


Zabierając coś, co nie jest Twoje – nie zyskujesz mocy.
Zabierasz sobie szansę na wzrost.
Zabierasz sobie czas.
Zabierasz sobie ochronę.


A może Ty też tego doświadczyłaś? Doświadczyłeś?


Może ktoś stanął w Twoim cieniu, tylko po to, by odebrać Ci Twoje własne światło?

Napisz w komentarzu – bez imion, bez nazwisk.
Podziel się swoją historią.
Nie po to, by rozdrapywać – ale po to, by zobaczyć, że nie jesteś sam. Nie jesteś sama.
Że to nie z Tobą było „coś nie tak” – tylko z tymi, którzy chcieli być Tobą bez Twojej drogi.

Otwórzmy oczy. Podnieśmy tarczę. Wróćmy do światła.
Bo to, co prawdziwe – zawsze przetrwa.

Z obecności,
Z mocy duszy,
Z przestrzeni Ducha

Serdecznie pozdrawiam

Maria Bucardi

Wizjonerka, Mentorka Świadomości, Strażniczka Wiedzy Natury i Praw Wszechświata. Autorka. Założyciel organizacji onoSemina.org

Web mariabucardi.pl,  bucardimaria.com
Więcej na www.linktr.ee/mariabucardi

🌱 Ocal lasy. To, co Święte, wymaga Twojej obecności.

4 komentarze

  1. Odpowiedz
    Anonim says:

    Pasożyty są wszędzie.

  2. Odpowiedz
    Anonimowo says:

    Znam to, gdy ktoś chce być Tobą i ukraść Twoje życie, urodę, rodzinę, relacje wśród znajomych, ruszać się jak ty, mieć twoje włosy, zniszczyć twoją miłość i stworzyć idealną u siebie, wszystko po to żeby pokazać, że to ona jest lepszą, zgasić Ciebie, a “rozświetlić “siebie.
    Wie, że wiesz co robi, ale to jest takie niskie dno, że próbuje jeszcze bardziej i przechodzi w paranoje, zbiera innych przeciwko i do współpracy, pogrążając się jeszcze bardziej….- to pokazuje, że miejsce, w którym się znajduje nie ma już głębszego dna.
    Myśli, że jest jak Alicja w krainie czarów, ale ten czar pryśnie, gdy Sąd się wypełni…

  3. Odpowiedz
    Anonim says:

    Dziękuję za wpis 😊 czasem mam problem na początku z zauważeniem czy ktoś kopiuje lub czy się inspiruje.

    To kopiowanie moich ruchów irytowało mnie od najmłodszych lat. W szkole to co założyłam było powielane, a jak było zbyt piękne i zbyt świetliste to początkowo było wyśmiane ( a później skopiowane lub potwierdzone że to zwyczajna zazdrość).

    Irytowało mnie, że ktoś ma tyle talentów a decyduje się na słabą kopię. Jakoś nie pochlebiało mi to, że ktoś starał się kopiować 1:1.

    Jednak byłabym bardzo nieuczciwa gdybym w pewnym sensie nie zauważyła tego samego schematu postępowania u mnie. Jak kilka lat temu poczułam impuls, żeby coś tworzyć swojego, napotkałam się na wiele internetowych rad, żeby kopiować tych których podziwiamy. Robić dokładnie tak jak oni. Ślepo wierzyłam, że to przyniesie mi dokładnie taki sam sukces lub wiedza o tym co ja powinnam robić jakoś spadnie mi z nieba.

    Patrząc z bardzo długiej perspektywy w tym momencie zauważyłam, że owszem można się inspirować jednak , chyba najtrudniej jest robić coś co się lubi, do czego ma się talent jednak zarazem nie rozumie się kierunku,w którym się zmierza. Nie wiadomo do czego on prowadzi, nie jest się w stanie wyobrazić tego ” sukcesu”.

    Dziękuję, że mogę się tymi przemyśleniami tutaj podzielić. Chodzi o rozpoznanie czym jest inspiracja i podążanie za głosem serca od kopiowania czysto egoistycznego.

  4. Odpowiedz
    Anonim says:

    Ja miałam wielokrotnie podobne sytuacje, nawet mój szef przywłaszczył sobie zasługi również w części mojej pracy.

Zostaw komentarz – będzie widoczny po zatwierdzeniu. Dla ochrony tej przestrzeni linki zewnętrzne i treści o nieharmonijnej energii są usuwane. Możesz komentować anonimowo lub po zalogowaniu. ✨ Twoje słowa mają moc. Każdy komentarz buduje Światło razem ze mną.

Odkryj więcej z Maria Bucardi | Odkryj magię ...

Zasubskrybuj już teraz, aby czytać dalej i uzyskać dostęp do pełnego archiwum.

Czytaj dalej