2

Z dziennika Marii Bucardi: Pseudo-troska, która boli bardziej niż atak. O pasożytach emocjonalnych i duchowych ubranych w empatię.

Z dziennika Marii Bucardi: Pseudo-troska, która boli bardziej niż atak. O pasożytach emocjonalnych i duchowych ubranych w empatię.

Ten artykuł jest o tych, którzy mówią, że się o Ciebie troszczą – a w rzeczywistości niszczą Cię po kawałku.
O fałszywych przyjaciołach, terapeutach, duchowych opiekunach.
O mikroszpilkach wbijanych w najczulsze miejsca – byś nigdy nie była/był silniejsza/y niż oni.

Najbardziej niebezpieczne są te ataki, których nie rozpoznajesz jako atak.

Nie ma podniesionych głosów. Nie ma oskarżeń. Nie ma otwartego konfliktu.
Jest ciepłe spojrzenie. Głęboki wdech. Pauza.
A potem padają zdania, które brzmią jak wsparcie:
– „Martwię się o Ciebie…”
– „Nie chcę, żebyś się pogubiła/pogubił…”
– „Nie poznaję Cię już… Gdzie podziała się tamta Ty/tamten Ty?”

Z zewnątrz wygląda to jak zatroskanie.
W środku – coś w Tobie zaczyna się kurczyć.
Pojawia się wątpliwość. Pęka pewność. Cichnie Twój głos.

To emocjonalna pułapka, która powoli zaciska się na Twoim sercu.
To cień zatroskania, który nie wzmacnia, tylko osłabia.
Otulina słów, która wygląda jak opieka – a działa jak niewidzialna hipnoza.

Takie osoby mogą być wszędzie.
W rodzinie. W związkach. W pracy. W świecie duchowym.
Nie podnoszą głosu. Nie zadają ran wprost.
Zadają je między słowami.

Nie każda ręka, która Cię dotyka, chce Cię unieść. Niektóre trzymają tylko po to, byś nie odleciał/a.


Mikroszpileczki, które sączą z Ciebie siłę

Wyobraź sobie, że ktoś wbija Ci delikatną, cienką igiełkę.
Nie raz. Nie dwa.
Ale dziesiątki razy – w miejsca najbardziej wrażliwe.
Nie ma bólu od razu.
Nie krzyczysz. Nie zauważasz nawet, kiedy to się zaczęło.
Ale z każdej mikroszpileczki sączy się krew.
Twoja energia życiowa. Twoja radość. Twoja lekkość. Twoje światło.

To działa jak ciemna, odwrócona akupunktura.
Nie po to, by uzdrowić.
Tylko po to, by powoli osłabić każdy obszar, w którym czujesz się pewna/pewny siebie.

Z jednej szpileczki odpływa Twoja przebojowość.
Z drugiej – Twoja intuicja.
Z trzeciej – wiara, że jesteś wystarczająca/wystarczający.
Z czwartej – Twoje marzenie, które jeszcze wczoraj Cię niosło.

A potem budzisz się któregoś dnia i nie wiesz, czemu jesteś zmęczona/zmęczony, rozbita/rozbity, bez motywacji.
To właśnie dlatego.
Nie z jednej szpilki. Z ich ilości.
Z ich systematyczności.
Z tego, że miały Cię osłabić, ale nigdy nie zabić – żebyś nadal była/był karmiąca/karmiący.

Gdy zaczynasz świecić, oni zaczynają Cię „ratować”.
Nie dlatego, że się martwią. Ale dlatego, że Twoje światło odbiera im władzę.


Mechanizm pseudo-troski: jak działa pasożyt?

Pasożyt nie wygląda jak wróg. Zazwyczaj to ktoś, kogo kochasz. Kto zna Cię najlepiej.
To może być przyjaciółka, która zna Twoje najczulsze miejsca. Siostra, która zna Twoje dawne lęki. Mama, która wie, gdzie jesteś najbardziej podatna. Partner, który zna Twoje cienie. Albo terapeuta, który przez miesiące czy lata miał Cię prowadzić do uzdrowienia – ale z czasem zaczął hodować Twoją zależność jak roślinę doniczkową, której nie pozwala się wyrosnąć z doniczki.

Oni wszyscy wiedzą jedno: gdzie wbić szpileczkę.
Nie wbijają jej brutalnie.
Mówią to, co wygląda jak opieka.
Ale to, co mówią, to energetyczne komendy, które osłabiają Twój system od środka.

– „W tym wieku to już nic się nie zmieni.”
– „Tacy ludzie jak Ty zawsze trafiają na trudnych partnerów.”
– „Oj, nie wiem, czy Ci się jeszcze uda… ale próbować można.”
– „To już kolejny raz, prawda? Może problem leży w Tobie?”
– „Nie chcę Cię martwić, ale moja znajoma miała podobnie i skończyło się źle.”
– „Zawsze byłaś/byłeś taka przewrażliwiona/y…”
– „Zobaczysz, jeszcze zatęsknisz za tym, co zostawiłaś/zostawiłeś.”
– „Ty to masz takie trudne energie, nie wiem, czy kiedykolwiek się oczyścisz.”
– „Widać, że Ci się trochę w głowie poprzestawiało…”
– „Może lepiej nie mów ludziom o tych swoich wizjach…”
– „Nie wiem, czy to jeszcze dusza… czy już Twoje ego.”
– „Ty zawsze wszystko komplikujesz.”
– „To tylko Twoje odczucia – może wcale tak nie było.”
– „Ty jak zwykle wszystko analizujesz.”
– „Nie chcę Cię urazić, ale Twoja energia ostatnio nie jest taka czysta.”
– „Może powinnaś/powinieneś znów iść na terapię.”
– „Uważaj, bo po takich wypadkach często po paru tygodniach wychodzą powikłania.”
– „Czasem mam wrażenie, że uciekasz przed rzeczywistością.”
– „Z takim podejściem to nikogo nie znajdziesz.”
– „Nie chcę być negatywna/y, ale coś czuję, że się jeszcze przejedziesz.”
– „Ty to dramatyzujesz wszystko.”
– „Z takim podejściem to ciężko Ci będzie znaleźć spokój.”
– „Może robisz to wszystko, żeby poczuć się ważna/y?”
– „Nie wiem, czy Ty siebie w ogóle słyszysz.”
– „Znowu próbujesz być kimś, kim nie jesteś.”
– „Dla mnie to już trochę za dużo tej duchowości.”
– „Z takimi emocjami to Cię światło nie uniesie.”
– „W Twoim wieku to już trzeba zejść na ziemię.”
– „Kiedyś byłaś/byłeś taka/taki pokorna/y… a teraz?”
– „Czemu Ty się tak wszystkim chwalisz?”
– „A co, jeśli to wszystko jest tylko w Twojej głowie?”
– „Uważaj, karma widzi wszystko.”
– „Już niedługo pewnie będziesz mieć menopauzę, to wiele Ci się rozjaśni.”

…i niezliczone inne „dobre rady”, które zostawiają rany głębsze niż krzyk.

To nie jest troska. To nie są ostrzeżenia. To są igły wbijane w Twoją duszę.
Nie raz. Nie dwa. Ale regularnie, z precyzją i wyczuciem.
Z każdej szpileczki sączy się Twoje światło, Twoja wiara w siebie, Twoja siła działania.
Z jednej odpływa radość życia. Z drugiej poczucie atrakcyjności. Z trzeciej Twoja duchowa pewność.
I po czasie nawet nie wiesz, czemu jesteś taka zmęczona/taki wyblakły, choć przecież nikt Cię nie zranił.

Ale zostałaś/zostałeś zakodowana/zakodowany.
Nie przez wojnę.
Przez szept.

I właśnie wtedy pasożyt wchodzi głębiej.
Nie po to, by pomóc.
Po to, byś nie odeszła/nie odszedł z jego systemu.
Bo nie chce Twojego światła.
Chce Twojej obecności – na jego warunkach.

To nie są wyrazy miłości. To są mechanizmy uzależnienia.
To nie troska. To emocjonalna i duchowa tresura.


Psychologia pasożyta: zbawiciel, który rani

Taki pasożyt nie ma własnego światła.
Nie świeci – tylko odbija Twój blask.
Nie prowadzi – tylko staje przed Tobą, byś dalej nie poszła/poszedł bez niego.

Nie wzmacnia Cię. On Cię uzależnia.
Bo dopóki jesteś słaba/słaby – on czuje się ważny.
Dopóki potrzebujesz wsparcia – on może błyszczeć jako Twój wybawiciel.

Często widzisz w nim osobę „wrażliwą”, „głęboką”, może nawet „duchową”.
Ale to tylko maska – za którą kryje się lęk przed Twoją siłą i samodzielnością.

Zamiast wspierać – podcina skrzydła.
Zamiast dawać przestrzeń – zamyka Cię w swojej wizji „opieki”.
Zamiast cieszyć się Twoim rozkwitem – od razu widzi w Tobie zagrożenie.


Cechy emocjonalno – duchowego pasożyta:

– przedstawia siebie jako osobę „pełną empatii”, ale reaguje zimnem na Twoją wolność,
– nie potrafi znieść Twojej niezależności – wtedy staje się pasywno-agresywny,
– potrzebuje czuć się tym, który „ratuje”, bo bez tego czuje się nikim,
– uzależnia duchowo i emocjonalnie – przez poradę, współczucie, szantaż subtelny,
– projektuje swoje cienie na Ciebie – a potem ostrzega Cię przed Twoim „upadkiem”.

To nie jest troska.
To lęk przebrany za opiekę.
To brak własnego centrum, który musi kontrolować Twoje.

Fałszywy opiekun zawsze wie lepiej.
Prawdziwy – ufa, że Ty wiesz.


Techniki, które stosuje pasożyt

Pasożyt nie zawsze krzyczy. Czasami po prostu przestaje się odzywać.
Czasem odwraca wzrok, gdy jesteś szczęśliwa/szczęśliwy.
Czasem staje się chłodny/chłodna, gdy podejmujesz decyzję bez pytania o pozwolenie.

To nie przypadek. To techniki. Zaprogramowane działania, byś znów zaczęła/zaczął wątpić.

Miłość warunkowa: jesteś dobra/dobry tylko, gdy jesteś pokorna/pokorny. Gdy robisz po swojemu – widzisz zawiedzione oczy, czujesz napięcie.
Ciche karanie: unikanie kontaktu po Twojej odwadze. Milczenie, chłód, brak odpowiedzi – jako „niewidzialna kara” za to, że zadziałałaś/zadziałałeś samodzielnie.
Zmienność emocjonalna: jednego dnia jesteś aniołem, drugiego – zagrożeniem. Miłość przeplata się z osądem. Zależność z dezaprobatą.
Podważanie Twojej intuicji: „Ty tak czujesz, ale ja widzę coś głębszego.”, „To tylko emocje, one Cię zwodzą.”
Rytualna zależność: „Zróbmy jeszcze jedną sesję, czuję, że coś się nie domknęło.” – choć już miałaś/miałeś odejść.
Zawstydzanie decyzji: „Serio? Taką drogę wybrałaś/wybrałeś? To chyba już nie jesteś sobą.”
„Zatroskana przestroga”: „Nie chcę Cię martwić, ale po takich zmianach często przychodzi kryzys…”
Porównywanie Cię do „lepszej wersji siebie”: „Gdzie się podziała tamta Ty, ta spokojna, skromna, świetlista?”
Używanie Twoich sekretów jako broni: w odpowiednim momencie przypomina Ci coś, co mówiłaś/mówiłeś w zaufaniu – by Cię osłabić.
Symboliczne gesty cofnięcia uznania: przestaje Cię publicznie wspierać, przestaje mówić o Tobie dobrze, usuwa wspólne zdjęcia, materiały – jako znak: „Zawiodłaś/Zawiodłeś mnie.”

To wszystko ma jeden cel:
byś wróciła/wrócił.
Z podkulonym ogonem. Z wątpliwością. Ze skruchą.
Do kogoś, kto żyje tylko wtedy, gdy Ty mu oddajesz moc.


Oni nie zapominają, kim byłaś/byłeś – bo nie chcą, byś się zmieniła/zmienił

Pseudo-opiekun doskonale zna Twoje stare rany.
Wie, co Cię kiedyś bolało.
Pamięta Twoje słabości, Twoje błędy, Twoje łzy.
I kiedy tylko zaczynasz się od nich uwalniać – z troską przypomina Ci o nich.

– „Pamiętasz, jak wtedy sobie nie poradziłaś/nie poradziłeś?”
– „Nie rób tego znowu, bo już raz się pomyliłaś/pomyliłeś…”
– „W Twoim przypadku to chyba nie zadziała…”

To nie pomoc.
To próba przywrócenia Cię do starej wersji – tej, która była słabsza.
Bo właśnie tamta Ty / tamten Ty była/był im potrzebna/y.
Silna wersja Ciebie… jest dla nich zagrożeniem.


Prawdziwa troska vs. pseudo-troska

Prawdziwa troska:
– nie podcina skrzydeł – pomaga Ci wzlecieć, nawet jeśli odlecisz dalej niż ona sama,
– nie wymaga pokory – szanuje Twoją suwerenność, nawet jeśli się nie zgadza,
– nie wchodzi w Ciebie – stoi obok jako świadek, nie jako właściciel,
– cieszy się Twoją siłą – nie boi się, gdy stajesz się większa/większy,
– ufa Twojej intuicji – nawet jeśli popełniasz błędy, widzi w Tobie drogę,
nigdy nie chce Cię zatrzymać, tylko przypomina, że możesz iść.

Pseudo-troska:
– daje Ci „miłość” tylko, gdy się podporządkowujesz,
– wykorzystuje Twoją wrażliwość – jako otwarte drzwi do kontroli,
– pod płaszczem współczucia karmicznie wiąże Cię z sobą,
nie wspiera Twojej wolności – chce Twojej bliskości pod warunkiem uległości,
– używa Twoich ran jako mapy manipulacji,
nie widzi Ciebie – tylko swoje potrzeby w Twoim świetle.

Troska to światło.

Kontrola w przebraniu troski – to cień, który chce z Tobą zamieszkać.


Wina – najgroźniejszy kod

Wina to najpotężniejszy hak pasożyta.
Nie musi Cię przekonywać.
Wystarczy, że raz zasieje w Tobie poczucie winy –
a resztę zrobisz już sama/sam.

Zaczniesz się tłumaczyć.
Zaczniesz się przepraszać za to, że rośniesz.
Zaczniesz się umniejszać, by znów „było dobrze”.

– „Nie chcę jej/jego zawieść…”
– „Może przesadzam…”
– „Może to ja robię coś nie tak…”

To nie są Twoje myśli.
To kody, które ktoś zasiał, byś nie odeszła/nie odszedł.
Bo jeśli odzyskasz siebie –
straci źródło mocy.


Jak się uwolnić?

Prawda jest Twoim mieczem.
Nie musisz walczyć – wystarczy, że powiesz:

– „Nie jestem już źródłem, z którego możesz czerpać.”
– „Moja dusza nie potrzebuje zatwierdzenia z zewnątrz.”
– „Nie oddaję już mojej mocy nikomu, kto nie szanuje mojego światła.”

Zapal świecę.
Odetchnij.
Poczuj, jak wracasz do siebie.

A gdy wróci głos winy – ten cichy, znajomy szept –
powiedz tylko:
„To nie moje. Zwracam to nadawcy.”

Nie potrzebujesz nikogo, kto Cię „poprawia”.
Potrzebujesz tylko siebie – w prawdzie, w świetle, w wolności.


Zakończenie

Nie każda osoba, która mówi „martwię się o Ciebie”, naprawdę się martwi.
Nie każda troska jest światłem.
Nie każdy opiekun to przewodnik.

Ale Ty jesteś światłem.
Jesteś mocą.
Nie do wychowywania.
Nie do prowadzenia na smyczy.
Nie do tłumaczenia się.

Twoja Dusza wie.
A światło nie potrzebuje niczyjej zgody, by świecić.


Podziel się swoim głosem

Jeśli ten tekst poruszył coś w Tobie – zostaw swój komentarz.
Czy doświadczyłaś/doświadczyłeś kiedyś pseudo-troski, która pod pozorem wsparcia blokowała Twoją duszę?
A może rozpoznałaś/rozpoznałeś w tych opisach kogoś ze swojego otoczenia?

Twój głos może być światłem dla innych.
Podziel się. Jesteś bezpieczna/bezpieczny.

🔒 Ten tekst powstał w pełni pod wpływem osobistych doświadczeń, duchowych wizji i wewnętrznego prowadzenia autorki – Marii Bucardi. Każde słowo jest częścią jej Drogi, światła i misji.

📜 Copyright Maria Bucardi
Artykuł objęty jest pełnymi prawami autorskimi. Można go udostępniać wyłącznie z podaniem pełnego źródła, tj. imienia i nazwiska autorki Maria Bucardi oraz aktywnego linku do oryginalnej publikacji (np. bucardimaria.com lub mariabucardi.pl).

🔁 Kopiowanie treści lub jej fragmentów bez zgody i bez podania źródła jest naruszeniem zarówno prawa, jak i przestrzeni energetycznej, w której powstał ten przekaz.

🙏 Szanuj światło, z którego to pochodzi. Jeśli czujesz, że chcesz się tym podzielić – zrób to z sercem i uczciwością.

Serdecznie pozdrawiam
Maria Bucardi
 

Wizjonerka, Mentorka Świadomości, Strażniczka Wiedzy Natury i Praw Wszechświata. Autorka. Założyciel organizacji onoSemina.org

Web mariabucardi.pl,  bucardimaria.com
Więcej na www.linktr.ee/mariabucardi

 Ocal lasy. To, co Święte, wymaga Twojej obecności.

2 komentarze

  1. Odpowiedz
    Anonim says:

    Bardzo mocny wpis. Dziękuję 🙏 otworzył mi oczy

  2. Odpowiedz
    Aga1989 says:

    Wiesz Mario… ten temat to dla mnie nie jakaś teoria czy ciekawy wpis. To moje życie. Mój wieloletni scenariusz, w który sama dałam się wciągnąć, nie zauważając w porę, co się dzieje. Bo przecież to wszystko „z miłości”, „z troski”, „bo się o ciebie martwię” – prawda?

    Najbardziej utkwiła mi w pamięci sytuacja z jedną bliską mi osobą. Taką, której ufałam na tyle, że byłam przy niej słaba. Taka, co dzwoniła codziennie, pytała jak się czuję, czy „znów się czymś nie rozczarowałam”, „czy znów mnie ktoś nie skrzywdził”. I dopiero po czasie zrozumiałam, że każde z tych zdań było jak mini szpilka. Jak cichy szept, który nie wspierał, ale podważał moje poczucie siły.

    Niby troska, a tak naprawdę ciągłe przypominanie, że jestem słaba, że nie umiem sobie poradzić. „No ale ja tylko chcę, żebyś nie cierpiała…”, „No ale przecież ty zawsze tak idealizujesz ludzi…”, „No ale nie bądź znowu naiwna…”. I zanim się zorientowałam – zaczęłam się w to wpisywać. Zaczęłam czuć, że faktycznie może coś jest ze mną nie tak. Że może jestem zbyt emocjonalna, zbyt ufna, zbyt… jakaś.

    I wiesz co było najgorsze? Że ja jej broniłam. Kiedy ktoś próbował mi powiedzieć, że coś tu jest nie tak, że może to nie jest prawdziwa przyjaźń – ja odpowiadałam: „Ale ona się o mnie troszczy! Ona jedyna do mnie dzwoni! Ona zawsze ma dla mnie czas!”. Dziś to widzę zupełnie inaczej. Widzę pasożyta ubranego w płaszcz empatii. Kogoś, kto karmił się moimi wątpliwościami, moimi ranami. I kto robił wszystko, by te rany się nigdy nie zagoiły.

    Bo przecież wtedy już nie byłabym jej potrzebna, prawda?

    Ten tekst, który napisałaś, jest jak światło w ciemnym pokoju. Nie dlatego, że pokazuje nową wiedzę, ale dlatego, że pozwala nazwać to, co wiele z nas czuje od dawna, ale nie potrafi tego uchwycić. Bo to nie są krzyki, przekleństwa, awantury – to są szepty. Ciche podważanie. Niby troska, a jednak trzymająca nas w miejscu.

    Dziękuję Ci, że to opisałaś. Że to rozłożyłaś na części pierwsze. Dla mnie to nie jest tylko tekst do przeczytania – to moment, w którym coś we mnie się odblokowało. Zobaczyłam, ile jeszcze zostało we mnie tych głosów, które nie są moje. Ile zdań powtarzam w głowie, które ktoś mi włożył tam „dla mojego dobra”.

    Już nie chcę żyć w tej iluzji troski. Już wystarczy. Teraz uczę się nowej troski – takiej, która wspiera, podnosi, daje przestrzeń, a nie trzyma na smyczy.

    Dziękuję Ci, Mario, że dajesz odwagę mówić to głośno. Że piszesz o tym, o czym inni milczą. I że jesteś światłem, które nie boi się zaglądać w cień.

Zostaw komentarz – będzie widoczny po zatwierdzeniu. Dla ochrony tej przestrzeni linki zewnętrzne i treści o nieharmonijnej energii są usuwane. Możesz komentować anonimowo lub po zalogowaniu. ✨ Twoje słowa mają moc. Każdy komentarz buduje Światło razem ze mną.

Odkryj więcej z Maria Bucardi | Odkryj magię ...

Zasubskrybuj już teraz, aby czytać dalej i uzyskać dostęp do pełnego archiwum.

Czytaj dalej