
Z dziennika Marii Bucardi: Gdy pasożyt spotyka pasożyta. O karmie, która zawsze wraca. Cień pożera cień.
To, co robili innym, wraca. Z siłą, której sami nie potrafią unieść.
Wstęp z nawiązaniem do Trylogii nr 2
Dla tych, którzy znają moją Trylogię nr 2 (wciąż jeszcze nieukończoną), ten tekst będzie szczególnie poruszający.
Pamiętacie Władcę Mrocznych Gór i córkę arcykapłana Ajleen. Ich spotkanie było momentem kulminacyjnym – starciem światła i cienia, subtelności i manipulacji, tajemnicy i prawdy.
Nie zdradzę Wam jeszcze zakończenia tej historii, ale powiem jedno:
ten artykuł jest duchowym wprowadzeniem do zakończenia Trylogii nr 2.
To, co tu opisuję, jest mechanizmem, który odegra kluczową rolę w dalszych rozdziałach.
Na potrzeby tego artykułu opiszę historię, w której mężczyzna – pasożyt emocjonalny, seksualny i duchowy – trafia na kobietę będącą równie silnym pasożytem energetycznym. To tylko przykład. Oczywiście sytuacja może wyglądać odwrotnie – kobieta może być pasożytem, a jej „karma” może przyjść w postaci mężczyzny. Dotyczyć to może także relacji jednopłciowych. W artykule ważna jest symbolika, mechanizm i boska sprawiedliwość, która prędzej czy później dosięga każdego.
Istnieją w naturze pasożyty, które żywią się innymi pasożytami.
To zjawisko nazywa się hiperpasożytnictwem – gdy jeden pasożyt atakuje drugiego. Przykładami są: osy z rodzaju Perilampus, których larwy rozwijają się wewnątrz ciała innego pasożyta, muchówki z rodziny Conopidae, które składają jaja w trutniach pszczoły i pożerają je od środka, osy z rodzaju Epirhyssa, których larwy zabijają wcześniej złożone larwy konkurencyjnych pasożytów, a także specyficzne grzyby i bakterie, które infekują pasożytnicze nicienie i owady, rozkładając je od wewnątrz.
Tak samo działa karma.
Pasożyt, który przez lata żył z energii drugiego, w końcu trafia na kogoś, kto nie daje mu światła, lecz je odbiera.
Nie uzdrowiciela, lecz lustro jego własnego cienia.
Gdzie oni się spotykają?
Często oboje krążyli wokół tego samego światła.
Znają się z tych samych przestrzeni: tych samych kręgów, grup, szkół, ścieżek.
Bywa, że karmili się tym samym źródłem – tą samą Istotą Światła, tą samą energią, tą samą iluzją wzrostu.
Zdarza się, że jedno przyszło po drugim, albo równolegle.
Ale gdy światło się wycofało – nie zostało nic poza głodem.
I wtedy – prowadzeni przez tę samą pustkę – trafiają na siebie.
Nie z przeznaczenia. Z głodu, który już nie miał gdzie się podpiąć.
My, Istoty Światła, zawsze wierzymy w dobro. I za tę wiarę najczęściej płacimy najwięcej.
Jesteśmy tymi, którzy ratują. Którzy kochają nawet tych, którzy niszczą. Widzimy światło tam, gdzie jest cień – bo jesteśmy stworzeni ze światła.
Dlatego gdy spotykamy osobę zagubioną, słabą, skrzywdzoną – otwieramy ramiona. Wierzymy, że możemy pomóc. Wspieramy. Kochamy. Uczymy. Dzielimy się światłem, energią, wiedzą, ciałem, duszą. Dajemy wszystko – bo tak działa światło.
Ale nie wszyscy przyszli, by rosnąć. Niektórzy przyszli tylko, by brać.
Pasożyt nie chce wzrastać. On chce karmić się Twoim światłem.
Taki człowiek jest czarujący. Miły. Potrafi być czuły. Intuicyjny.
Na początku zachwyca – bo wie, jak odgrywać emocje. Ma doświadczenie. Obserwuje. Uczy się Ciebie.
A potem, krok po kroku, zaczyna się prawdziwy mechanizm:
– odbieranie Twojej mocy,
– wzbudzanie winy,
– odcinanie Cię od Twojej intuicji,
– testowanie granic,
– wykorzystywanie Twojego ciała, wiedzy, pieniędzy, czasu, wpływów,
aż… zostajesz bez tchu.
I wtedy, gdy jesteś najsłabsza/najsłabszy, on uderza.
Nie dlatego, że nienawidzi. Ale dlatego, że nie potrafi inaczej.
Pasożyt boi się Twojego światła – bo przy nim staje się widoczny.
I wtedy… coś się w Tobie zmienia.
To nie zemsta. To nie złość. To przebudzenie.
Już nie chcesz walczyć. Już nie chcesz ratować. Już nie próbujesz tłumaczyć.
Odcinasz się. Odchodzisz.
Czasem jest to decyzja duszy. Czasem fizyczna ucieczka.
Czasem to wydarzenie, które wszystko zmienia.
Czasem po prostu koniec – bez powrotu.
Ale gdy raz się przebudzisz – nie ma już powrotu do starego. I wtedy zaczynasz widzieć…
Co dzieje się z pasożytem, gdy straci Istotę Światła?
Kiedy światło się wycofuje, pasożyty szukają nowego źródła – i często trafiają na siebie nawzajem.
Panikują. Cierpią. Udają ofiary. Szukają Cię w każdej innej osobie. Ale nie potrafią żyć samodzielnie, więc szybko zaczynają polowanie.
Nie na miłość. Na nową ofiarę.
I wtedy Wszechświat – lub jak to wolisz: Karma – robi coś niezwykłego.
Zsyła mu lustrzane odbicie.
Spotyka kobietę (lub mężczyznę), która z pozoru jest jego nagrodą.
Piękna, czarująca, błyskotliwa, „duchowa”, hipnotyzująca.
Wygląda jak marzenie. Ale jest czymś więcej. Jest zwierciadłem jego własnego cienia.
Ona, pasożyt, co zniszczy innego pasożyta: Dla zwykłego oka – jest ideałem. Dla oka Istoty Światła – to iluzja. Rzęsy są przyklejone. Włosy – doczepione. Brwi – teatralnie narysowane. Ciało – zaprojektowane do uwodzenia, a spojrzenie – przetrenowane. Każdy jej post na Instagramie to starannie zaprogramowana wiadomość: podprogowa, emocjonalna, energetyczna. To nie są przypadkowe słowa – to pułapki. Manipuluje narracją, pokazuje tylko wybrane emocje, by przyciągnąć tych, którzy jeszcze nie widzą. Istota Światła poczuje niepokój. Cień – ekscytację.
On, pasożyt, co zniszczy innego pasożyta: Dla nieświadomych – wygląda jak uzdrowiciel, artysta, wojownik światła. Dla oka Istoty Światła – to teatr. Jego profil to misternie zaprojektowany spektakl: zdjęcia z rytuałów, ale bez duszy; wpisy o miłości, ale bez miłości; głębokie cytaty – cudze, skopiowane. Jego oczy patrzą, ale nie czują. Ciało – eksponowane, ale nie obecne. Wszystko służy jednemu celowi: przyciągnąć tych, którzy jeszcze wierzą w to, co widać, a nie czują tego, co ukryte. Kiedy mówi o bólu – to nie jego ból. Kiedy mówi o miłości – to nie jego serce. To język pasożyta, który zna słowa, ale nie zna prawdy. Istota Światła poczuje pustkę. Cień – podziw.
Dwa lustra. Dwa cienie. I żadnego światła. Tam nie ma miłości – jest tylko walka o to, kto wypije więcej z cudzej duszy. A Ty, Istoto Światła – widzisz. I dzięki temu jesteś już wolna/wolny.
To nie jest miłość. To jest pułapka.
Cień przyciąga cień. Ale tylko po to, by się nawzajem unicestwić.
Nowa partnerka (czy partner) wie, jak odgrywać emocje. Wie, jak przyciągnąć. Ma ogromny talent teatralny, często połączony z aktorstwem energetycznym.
Wie, gdzie boli. I dokładnie tam uderza.
– mówi słowa, które uzależniają,
– wzbudza nadzieję,
– przywiązuje seksualnie i psychicznie,
– po czym… zaczyna grać grę.
Pasożyt trafił na pasożyta.
Ale ten nowy nie chce się karmić spokojnie.
Ten nowy pasożyt… chce władzy. Chce dominacji. Chce zemsty za wszystkie dawne upokorzenia – ale nie wobec Ciebie. Wobec niego.
Jak działa on – pasożyt astralno‑seksualny
Z pozoru to człowiek charyzmatyczny, otwarty, czuły.
Zna „język duszy”, potrafi wzruszać słowami, wie, jak dotknąć Twojego serca i seksualności jednocześnie.
Na początku jest idealny – słucha, wspiera, rozumie.
Ale wszystko, co robi, ma jeden cel:
podpięcie się pod Twoje źródło energii.
Nie umie budować. Nie umie tworzyć z niczego.
On żyje z tego, co wyciągnie z innych. Seksualnie – jako zasilanie. Psychicznie – jako uzależnienie. Duchowo – jako mimikra światła.
Gdy go odrzucisz – udaje ofiarę.
Gdy poczuje, że Cię traci – staje się agresywny lub znika, pozostawiając pustkę, byś błagała/błagał o jego powrót.
Jego motywacją nie jest miłość. Jego motywacją jest głód.
Online – tworzy spektakl. Lubi się pokazywać jako ten „porzucony przez światło”, który „tyle przeszedł”, „tak bardzo kochał”. Ale nie mówi, że karmił się cudzą energią.
W astralu – często pojawia się jako ten, który ciągle szuka. Wchodzi w sny, wspomnienia, wizje – tylko po to, by nie pozwolić Ci zapomnieć.
Wykorzystuje wszelkie kanały, by utrzymać połączenie.
Jak działa ona – pasożyt karmiczny, teatr energetyczny
Ona jest piękniejsza niż inne. Czuje więcej. Ma „talent”.
Zachwyca się Tobą, ale tylko wtedy, gdy może coś z tego mieć.
W jego oczach jest ratunkiem, ale w rzeczywistości – jest lustrem jego grzechów.
Wie, co powiedzieć.
Wie, co pokazać.
Wie, jak się poruszać, jak ubrać, jak zadziałać energetycznie, by wciągnąć.
Ale za tą fasadą jest tylko jedno:
brak źródła wewnętrznego światła.
Ona żyje z cudzych wizji.
Tworzy kanały, teksty, afirmacje, obrazy – ale nie są jej.
To zbiór skopiowanych wzorców, którymi hipnotyzuje tych, którzy nie mają rozpoznania duchowego.
W jego przypadku – to kara idealna.
Bo ona zniszczy dokładnie to, co on niszczył wcześniej – tylko subtelniej, dokładniej, bez litości.
Z Istotą Światła igrał.
Karmił się jej blaskiem, a potem próbował wmówić jej, że to jego światło.
Z początku się zachwycał – mówił, że jest piękna, mądra, boska. Ale potem zaczął ją powoli rozbierać z godności.
Najpierw podważył jej wygląd – krytykując te cechy, które wcześniej wielbił.
Potem zakpił z jej pracy – umniejszając wartość jej dzieł, wyśmiewając jej sposób zarabiania.
Twierdził, że on – mimo mniejszej wiedzy – rozumie duchowość lepiej niż ona.
Na początku słuchał z otwartym sercem, a później zarzucił jej, że „mówi za dużo”, „wie zbyt wiele”, „chce być ponad innymi”.
Zaczął ją zawstydzać. Obniżać. Wzbudzać w niej poczucie winy za to, kim jest.
Jej blask go przyciągnął, ale też przerażał – więc próbował go zniszczyć.
A gdy nie udało mu się zapanować nad jej światłem – odwrócił się.
Zdradził. Oczernił.
Szerzył kłamstwa – najpierw w jej oczach, potem w oczach innych.
Z szacunku przeszedł w pogardę.
Z zachwytu – w atak.
Z czułości – w zniszczenie.
Ale ona widziała.
Czuła.
I zanim zdążył dokończyć swoje dzieło – odeszła.
Zabrała światło. I ciszę.
A on… poczuł pustkę.
Nie zakończenie, lecz brak dokończenia.
Nie triumf, lecz porażkę.
Dlatego szybko zaczął szukać zamiennika.
Ale nie znalazł światła – trafił na cień.
I wtedy pojawiła się ona – ta druga.
Nie Istota Światła, lecz jego lustrzane odbicie.
Z początku będzie taka, jakiej pragnął: piękna, podziwiająca, hipnotyzująca.
Będzie się nim zachwycać – jak on kiedyś tobą.
Podniesie jego ego tak wysoko, jak sięgnie jego iluzja.
A potem…
Zniszczy jego pewność siebie – najpierw mówiąc, że jest wyjątkowy, potem wyśmiewając jego słabości.
Zniszczy jego seksualność – przywiąże go, a potem odrzuci z chłodnym uśmiechem.
Zniszczy jego obraz – publicznie lub w zakulisowych szeptach.
Zniszczy jego duchowość – pokazując mu, że był tylko lalką w teatrze cudzych treści.
Będzie kopiować jego słowa, ale z większym wpływem.
Będzie udawać emocje – skuteczniej.
Będzie manipulować – tak, jak on to robił, ale silniej.
A potem…
Zostawi go tam, gdzie zaczynał.
Tylko że słabszego.
Bez światła, bez mocy, bez widowni.
Z samym sobą – którego przez całe życie unikał najbardziej.
Tam nie ma światła. Jest tylko gra o to, kto będzie pił pierwszy.
Najpierw myślisz: „Jak to możliwe, że on/ona tak spadł?”
Ale potem czujesz głęboki spokój.
Nie musisz się już złościć. Nie musisz się tłumaczyć.
Nie musisz wyjaśniać nikomu, co się wydarzyło.
Kto widzi – ten widzi. Kto wie – ten wie.
A Ty siedzisz w swoim świetle. W czystości. W nowej erze.
I tylko patrzysz – bez potrzeby odwetu, bez bólu – jak karma wykonuje swoją pracę.
To jest Boska Sprawiedliwość. I ona działa poza Tobą.
Nie musisz być jej wykonawcą.
Twoją rolą było kochać, uczyć, dać szansę.
Ale jego/jej rolą było… odrzucić światło.
Więc światło się wycofało. I teraz zostało tylko to, co zawsze tam było: cień.
A cień przyciągnął cień. I nastąpiło zderzenie.
Kiedy patrzysz z tej nowej perspektywy – wszystko zaczyna mieć sens.
Już nie czujesz żalu. Ani potrzeby pomocy.
Czujesz wdzięczność.
Za to, że przeszłaś/przeszedłeś tę lekcję.
Za to, że się obudziłaś/obudziłeś.
Za to, że Wszechświat nie zapomina.
Nie musisz patrzeć wstecz. Ale jeśli spojrzysz – zobaczysz, że wszystko było po coś.
Jak rozpoznać, że trafiasz na takiego pasożyta?
Twoje ciało wie pierwsze.
Pojawia się zmęczenie, niepokój, napięcie – choć rozmowy są miłe, a oczy patrzą z czułością.
Twoje serce czuje, że coś nie gra – choć słowa są piękne.
Twoja dusza zaczyna się kurczyć – choć wszystko wygląda „duchowo”.
Coraz mniej się uśmiechasz. Coraz bardziej się boisz. Coraz mniej wierzysz w siebie.
Na początku możesz czuć ekscytację, przyciąganie, jakby Wszechświat złożył Ci dar.
Ale to nie dar – to iluzja.
To, co jest zbyt intensywne, zbyt szybkie, zbyt idealne – zwykle nie pochodzi ze Światła.
Światło przychodzi łagodnie. Cień przyciąga spektaklem.
Pasożyt nie niszczy gwałtownie. Pasożyt rozplenia się jak cień – cicho, delikatnie, ale skutecznie.
Dlatego najważniejsze, co możesz zrobić – to wybrać siebie.
Zawsze.
Dbać o siebie, wzmacniać światło, stawiać granice.
Nie każdy, kto mówi językiem duszy, jest duszą.
Nie każdy, kto się wzrusza – ma serce.
Nie każdy, kto cię podziwia – chce twojego dobra.
Im mocniej kochasz siebie, tym jaśniej widzisz.
A gdy widzisz – nie dasz się już zaplątać.
Nie dlatego, że jesteś lepsza/lepszy.
Ale dlatego, że jesteś przebudzona/przebudzony.
To nie Twoja karma. To Twoja lekcja. I Twoja wolność.
Dla Ciebie, Istoto Światła:
– Jeśli przeżyłaś/przeżyłeś taki etap w swoim życiu – napisz o tym.
– Jeśli czujesz, że to spotkało kogoś bliskiego – wyślij ten artykuł.
– Jeśli jesteś teraz w takim związku – to może być znak, by się obudzić.
Podziel się swoją historią w komentarzu – anonimowo lub podpisując się swoim duchowym imieniem.
Dla siebie. Dla innych. Dla tych, którzy jeszcze szukają drogi.
Z pozdrowieniem
Maria Bucardi
Wizjonerka, Mentorka Świadomości, Strażniczka Wiedzy Natury i Praw Wszechświata. Autorka. Założyciel organizacji onoSemina.org Web mariabucardi.pl, bucardimaria.com Ocal lasy. To, co Święte, wymaga Twojej obecności. |
Copyright © Maria Bucardi
Tekst objęty ochroną praw autorskich.
Można go udostępniać lub cytować fragmenty wyłącznie z wyraźnym podaniem imienia i nazwiska autorki – Maria Bucardi – oraz pełnego źródła (linku).
Zabrania się modyfikowania treści, usuwania podpisu autorki, wykorzystywania fragmentów bez odniesienia do całości.
Każde naruszenie – zarówno w przestrzeni prawnej, jak i duchowej –
wraca do nadawcy z mocą intencji, jaką niesie.
To, co tworzone ze światła, chronione jest przez światło.

5 komentarzy
AnnaAnna1 says:
05/07/2025 at 15:13To, co tu opisałaś, Mario, mocno przypomina mi fragmenty z Twojej Trylogii, szczególnie tej drugiej części, którą śledziłam z zapartym tchem. Pamiętam, jak opisywałaś relację Ajleen i tej drugiej postaci z Mrocznych Gór – wtedy nie wszystko było dla mnie jasne, ale ten tekst sprawia, że układa mi się to w całość.
Myślę, że wiele osób, które od lat Cię obserwują, mogło dostrzec pewne ruchy i energie, które aktywowały się wokół Ciebie, gdy weszłaś na jeszcze wyższy poziom światła. I wcale nie trzeba znać nazwisk ani konkretów – wszystko widać w przestrzeni. To są te momenty, kiedy nagle pojawiają się „ofiary”, które mówią, że to Ty je zraniłaś, choć tak naprawdę… po prostu odcięłaś im źródło, z którego przez lata czerpały. Wiem coś o tym. Miałam podobną sytuację.
Kiedy przestałam być „dostępna” energetycznie dla pewnej osoby, która przez długi czas przychodziła niby po radę, a tak naprawdę wysysała ze mnie życie – nagle okazałam się „niewdzięczna”, „zimna”, „pozbawiona empatii”. I dokładnie wtedy zrozumiałam, co to znaczy, gdy cień próbuje udawać światło. Bo nie krzyczała, nie atakowała wprost – zaczęła rozpuszczać wokół mnie mgłę, szeptać innym w uszy. A ja… po raz pierwszy się nie tłumaczyłam. I to był przełom.
Bardzo do mnie przemówił ten fragment, gdzie piszesz, że światło się wycofało – i wtedy cień zostaje sam z cieniem. Mam wrażenie, że właśnie to się teraz dzieje. Nie tylko w Twoim życiu, ale też w życiu wielu z nas. Energia nie kłamie. Każdy, kto naprawdę czuje, wie, kto kim jest. I że karma… naprawdę wraca.
Dziękuję Ci za ten tekst – mocny, potrzebny, bardzo prawdziwy. Dla mnie to nie tylko opowieść o kimś „tam gdzieś”, ale też lustro dla mnie samej. Potwierdzenie, że dobrze zrobiłam, odchodząc w ciszy. Że nie muszę nikomu nic udowadniać, bo wszystko wraca do źródła. I każda istota – światła czy cienia – spotyka w końcu swoje odbicie.
Aga1989 says:
05/07/2025 at 14:44Mario,
przeżyłam kiedyś coś bardzo podobnego do tego, co opisałaś w tym tekście. Dwie osoby działały przeciwko mnie w sposób, którego wtedy nie potrafiłam zrozumieć – bolało, raniło, odbierało siły. Ale dziś, z perspektywy czasu, widzę wyraźnie, jak obie ponoszą karmiczne konsekwencje. W każdej dziedzinie życia. I nie mówię tego z poczucia zemsty – tylko z głębokiego wewnętrznego spokoju. To chyba jedno z najpiękniejszych odczuć – uwolnić się, odzyskać siebie i zobaczyć, że boska sprawiedliwość naprawdę istnieje. Dziękuję Ci za ten tekst.
Mighty M says:
04/07/2025 at 17:44Mozna pelnic te trzy role jednoczesnie, Swiatlo, Cien-On i Cien-Ona, byc w takiej sytuacji, gdzie jest sie na zmiane Swiatlem i Cieniem, jest to uwazam, niezwykle pouczajace, granice sa niezwykle delikatne, najwazniejsze jest byc szczerym wobec samego siebie, pamietac swoja przeszlosc, Jestesmy tutaj, bo jest Maria, ktora jest Zrodlem Swiatla, to przeciez ma wielkie znaczenie, dlatego badzmy szczerzy wobec siebie, zawsze … Mario, wiesz, gdy czytalam o corce Arcykaplana, mialam mysl, ze Ona idealnie pasuje do Ralfa, z tym artykulem Trylogia jest ladnie rozswietlona … Cien spotyka Cien, czy to nie jest to, co mialam na mysli ostatnio, chyba pisalam o tym, a jakims komentarzu pod artykulami, ze mam wrazenie, ze Mrok bije w proznie … Wszechswiat pamieta, Cien spotyka Cien …
achch i to piekne slowo ‘mimikra’, zwrocilam uwage, ze mozna sie upodabniac do osobnikow, ktore sa agresywne, tj te bezbronne upodabniaja sie do osobnikow agresywnych, co by mialo sens, gdy pelnimy te trzy role jednoczesnie, Swiatlo, Cien-On i Cien-Ona:, ni etylko Cien moze sie upodabniac do Swiatla, Swiatlo to lustro przeciez …Cien boi sie Swiatla, dlatego mozemy spotykac ludzi, ktorzy sie nas boja, w takich chwilach dla mnie to sygnal, by nie robic za wiele, ‘nie lubie, gdy sie ktos mnie boi’, ‘strach innych mnie odstrasza’ hehe
Anonim says:
04/07/2025 at 00:48Mario, dziękuję za ten wpis.
Od kilku miesięcy zaczęłam się bardziej izolować od ludzi, bo jakieś nowe umiejętności się we mnie wyłoniły, których nie potrafię opisać.
Większość ludzi, którzy byłi obecnu w moim życiu, już nie rozumiem. Jakbyśmy rozmawiali innymi językami. Oni są w innej bańce, a ja poza nią. Po spotkaniach z nimi, mam tyle dziwnych, zwykle jakiś negatywnych myśli na ich temat. Potrzebuję godzin, żeby się z tego oczyścić.
Anonim says:
03/07/2025 at 16:03Dobrze powiedziane, tylko to przeszedł wie o czym mówisz Mario🙄